Help Riddick – Fighting for Our Dog’s Health and Life

In March last year, our beloved dog Riddick came back from a walk with a swollen hind leg and started limping. That moment marked the beginning of a long, painful, and costly journey – searching for a diagnosis, surgeries, treatments, and endless hope.

Riddick is a 7-year-old border collie, full of energy and joy. Until that day, he was a happy, healthy dog. For three months we were given guesses – cancer, hip problems, spinal issues – but no clear diagnosis. Finally, after CT scans at the university hospital in Roslin, we learned the devastating truth: a fractured knee with bone fragments. It was too late to repair the joint – surgery and a permanent metal implant were needed.

But that was just the beginning. Riddick had two more surgeries due to infection and complications. He lost a claw, his paw pads were burned from constant bandaging, and we were traveling every 2–3 days to the vet – £100 per round trip. Just when things were looking better, one of the screws broke. Another surgery. Then – a fractured toe on the same leg. We faced a terrible choice: amputate or fight on. We chose to fight.

One year later, Riddick suddenly couldn’t stand – he was paralyzed. The diagnosis: bilateral hip dysplasia. With medication and rest, he stood up again – on all four legs! We were thrilled. But in June 2025, he suddenly collapsed again, stopped eating and drinking. His leg was swollen, and he developed a fever. He was hospitalized – another infection, this time potentially implant-related. We’re now awaiting lab results to adjust his treatment. If the infection doesn’t respond, amputation is the last resort – but with hip dysplasia, that’s a tragic option.

Riddick’s treatment has already cost us over £25,000. We’ve exhausted our insurance limit twice (£7,500 per year). The next policy year starts in July, but until then, we have to pay out of pocket. We've already taken out a £10,000 loan. We’ve hit a wall.

I never imagined I’d have to ask for help. But I’m asking now – to help us save our dog’s life. Riddick has been with us since he was 9 weeks old. He is family. Any donation, any share, is a step closer to giving him the life he deserves: a life without pain.

From the bottom of our hearts – thank you.

In the pictures are just a few of our bills to confirm our story.

W marcu ubiegłego roku nasz ukochany pies, Riddick, wrócił ze spaceru z opuchlizną na tylnej łapie. Od tego momentu zaczęła się nasza wielomiesięczna walka – o diagnozę, leczenie, rehabilitację i nadzieję.

Riddick to 7-letni border collie, pełen energii i radości życia. Zawsze był zdrowym, szczęśliwym psem, aż do tamtego spaceru. Przez wiele tygodni weterynarze stawiali błędne przypuszczenia – nowotwór, problemy z biodrami lub kręgosłupem – ale nie postawili konkretnej diagnozy. Dopiero po 3 miesiącach, w szpitalu uniwersyteckim w Roslin, tomografia wykazała złamane kolano z odpryskami kostnymi. Było już za późno na klasyczne leczenie – konieczna była operacja i wszczepienie metalowego implantu.

To był dopiero początek. Riddick przeszedł dwie kolejne operacje z powodu infekcji, powikłań i utraty pazura. Dojazdy na zmiany opatrunków co 2–3 dni kosztowały po £100 za transport. Kiedy wreszcie pojawiła się nadzieja, że wszystko idzie ku lepszemu, jedna ze śrub pękła – znów operacja. Potem złamany palec w tej samej łapie. Znów decyzja – amputacja czy walczymy dalej. Zdecydowaliśmy: walczymy.

Rok po pierwszym urazie – paraliż tylnych łap. Diagnoza: obustronna dysplazja stawów biodrowych. Po tygodniu na lekach Riddick wstał – na cztery łapy! Przez cztery miesiące cieszyliśmy się postępami… aż do czerwca 2025. Nagle opuchlizna, gorączka, odmowa jedzenia. Riddick trafił do szpitala – infekcja w operowanej łapie. Czekamy na wyniki badań, by dobrać odpowiednie antybiotyki. Jeśli to nie pomoże – amputacja. A dla psa z dysplazją to dramat.

Leczenie Riddicka pochłonęło już ponad £25,000. Dwa razy wykorzystaliśmy pełny limit ubezpieczenia (£7,500 rocznie). W lipcu zaczyna się nowy rok ubezpieczeniowy, ale do tego czasu musimy pokryć wszystkie koszty z własnej kieszeni. Zaciągnęliśmy już kredyt na £10,000. Kolejnych kosztów nie jesteśmy w stanie pokryć.

Nie proszę o luksusy – proszę o pomoc w ratowaniu życia i zdrowia naszego psa, naszego przyjaciela, członka rodziny, który od 9. tygodnia życia jest z nami. Każda wpłata, każde udostępnienie to dla Riddicka szansa.

Z góry dziękujemy – z całego serca.

Na zdjeciach to tylko kilka z naszych rachunkow zeby potwierdzic nasza historie.