Main fundraiser photo

Support for Rafal Marzec in troubled times

Donation protected


ENGLISH VERSION BELOW


----------------------------------------


Chcesz poznać historię, która nie zdarza się na co dzień, a po której może staniesz się lepszym człowiekiem? Opowiem Ci ją.



Dziewiątego sierpnia dla Ani czas się zatrzymał. Dla Rafała, jej męża, wskazówki wciąż brną do przodu.

Ania nauczyła nas dzielenia się tym, co miała najlepszego; bogactwem serca. Teraz serca już nie starczy, dlatego potrzebne jest Wasze wsparcie.

Magia Internetu sprawiła, że pięć lat temu mogli się poznać. Rafał ma problemy z poruszaniem się i widzeniem, choć nie pozwala, żeby to go definiowało. Przez całe życie udowadnia, że jest odważnym, odpowiedzialnym i troskliwym mężczyzną. 

Rafał nie tracił czasu; oświadczył się półtora miesiąca po pierwszym spotkaniu. To było najważniejsze "TAK" w życiu obojga. Pomimo tylu przeciwności losu, podjęli decyzję, że na zawsze chcą być razem.

Śmierć Ani przyszła stanowczo zbyt wcześnie. Nie zapytała, nie uprzedziła, po prostu zabrała Anię... i odeszła. Pozostawiła żal, cierpienie, pustkę, ale nie udało jej się odebrać wspomnień i nadziei.

To nadzieja na lepsze życie była dla nich paliwem dającym siłę do bycia razem i... wyjazdu za granicę. Początki były bardzo trudne. Nie mieli środków do życia, ale dzięki życzliwości ludzi, wyszli z ukrycia, odzyskali pewność siebie i zaczęli się uczyć kochać świat. Poczuli, że pomimo przeciwności losu, w końcu mogą być szczęśliwi.

Ania nie byłaby sobą, gdyby nie mogła dzielić się swoją dobrą energią. Podjęła pracę jako opiekunka w domu opieki, gdzie doceniono jej zaangażowanie, wielkie serce i potrzebę niesienia pomocy innym; awansowala.

Wkrótce po raz pierwszy trafiła do szpitala. Diagnoza: nowotwór... To słowo wywołuje strach, przerażenie, paraliżuje i odbiera nadzieję. Ania jednak wierzyła, że jest w stanie pokonać raka, bo „rak to przeciez tylko skorupiak”.

Miała piękne, długie włosy. Pożegnała się z nimi wierząc, że to tylko na chwilę. Zresztą nie miało to większego znaczenia, bo najważniejsze, że leczenie zaczęło przynosić pozytywne rezultaty. Nigdy nie straciła wiary w to, że wygra tę nierówną walkę. Jej postawa była podziwiana nie tylko przez przyjaciół, ale również lekarzy, pielęgniarki i innych pacjentów, którym poprawiała nastrój swoim pozytywnym nastawieniem.

Rak jednak skradał sie po cichu i stan jej zdrowia pogorszył się nagle. Postanowili przesunąć datę ślubu z lipca na kwiecień. Oboje bardzo pragnęli tego ślubu. Nikt jednak wcześniej nie podejrzewał, że przysięgną sobie dożywotnią miłość i wymienią się obrączkami w szpitalnej sali.



W kwietniu oficjalnie stali się mężem i żoną i to był wyjątkowy dzień. Szpitalne pomieszczenie nabrało barw. Rodzice, przyjaciele, personel szpitala i oni sami przepełnieni niewyobrażalnym szczęściem. Nawet rak na chwilę się schował i pozwolil cieszyć się wyjątkową chwilą.

Ania zawsze myślała najpierw o innych, dopiero później o sobie. Nie martwiła się o siebie, ale o świeżo poślubionego męża. Nawet kiedy mieli tak niewiele, wystarczało im, aby pomagać innym. Ania regularnie wysyłała datki na fundację, zajmującą się szkoleniem psów przewodników.  Ania kochała naturę i wierzyła że wszyscy jesteśmy równi.



W czerwcu Ania została przeniesiona ze szpitala do hospicjum. Ta nazwa jej nie przeraziła. Czuła się tam bezpiecznie, niemalże jak w domu. Była wdzięczna za opiekę, którą została otoczona, za przytulny pokój i ciasto, podarowane przez nieznajomych. Mieli z Rafałem plan. Po skończonym leczeniu chcieli zostać wolontariuszami w tym lub podobnym miejscu. Czy można dać z siebie jeszcze więcej? Dla Ani nie było granic.

Wróciła do domu i była szczęśliwa. Nareszcie mogli pobyć ze sobą w azylu, tworzonym przez ostatnie pięć lat. Niestety, niedługo po powrocie do domu znów poczuła się gorzej. Ten dzień okazał się początkiem ostatniej drogi. Znów trafiła do szpitala. Tym razem nie wystarczyło jej sił. Jej ciało przestało odpowiadać na leczenie. Pojawiło się zapalenie płuc, problemy z wątrobą, przestały pracować nerki, serce przyspieszyło trzykrotnie.  Ania miała wyjątkowo piękne serce, które poddało się jako ostatnie.

Dla nas Ania na zawsze pozostanie wygraną. Jej ciało przegrało z chorobą, ale część z niej wciąż żyje w każdym, kto miał szczęście ją poznać. Ania kochała swojego męża, rodziców, brata, przyjaciół, podopiecznych... kochała życie.

Rafał jest Dj-em i producentem muzyki niezależnej. Niestety życie zagrało dla niego smutną pieśń. Nigdy nie miał łatwo, a teraz został bez ukochanej żony, bez najlepszego przyjaciela, który doceniał muzykę. 

Wierzymy, że Rafał będzie mógł kontynuować misję Ani, że jego życie nabierze jeszcze radosnego rytmu i, dzięki swojej wrażliwości i wyjątkowości, będzie mógł nieść swoje pozytywne przesłanie.

Rodzice Ani przekazali jej wartości, o których my często zapominamy w codziennym życiu, a które ona w naturalny sposób rozdawała wszystkim, jak cukierki.

Zjednoczyła wiele serc, dlatego chcemy wesprzec finansowo Rafała. Koszt pogrzebu znacznie przekracza jego możliwości finansowe. My, jego przyjaciele i znajomi, również pomagamy w miarę możliwości, ale to niestety wciaż za mało.

Pamietasz? Pisalismy o cudzie. Cuda się zdarzają. Jeśli chcesz być jego cześcią, i chciałbyś pomóc Rafałowi, to dziękujemy Ci z całego Anulowego serca... bo dobro zawsze powraca.





Ania miała niezwykły dar poruszania serc. Nie trzeba było znać jej długo, wystarczyła jedna rozmowa aby Ania ujęła człowieka swoją serdecznością, wrażliwością i otwartością na drugiego człowieka. Była osobą niesamowicie pogodną i optymistyczną, a jej podejście do walki z chorobą było dla wszystkich inspirujące i godne podziwu. Rzadko spotyka się kogoś, kogo charakter jest tak łagodny, a jednocześnie tak silny. Dlatego ani przez moment nie wątpiliśmy, że Ania wyjdzie z choroby zwycięsko. Jesteśmy przekonani, że gdyby ta walka zależała od niezłomności ducha, optymizmu, dobroci serca, wiary i nadziei - Ania nadal byłaby wśród nas. Jednak pozostawiła po sobie nie tylko żal i pustkę, ale przede wszystkim wiarę w ludzką dobroć i bezinteresowną pomoc. Jej choroba i śmierć zjednoczyły nas - obcych sobie ludzi na emigracji. Pokazały nam, że chociaż jesteśmy z dala od ojczyzny, często daleko od swoich rodzin - mimo to mamy przy sobie bliskich ludzi. Ludzi, którzy nie są obojętni na los drugiego człowieka i bez wahania podadzą rękę w potrzebie.

-----------
Informacje o ostatnim pożegnaniu pojawią się na stronie:
https://icos.org.uk/2019/08/09/we-are-sorry-to-be-the-bearers-of-sad-news-but-our-dear-friend-anna-marzec-passed-away-today/






--------------------------------------------------------------

ENGLISH VERSION




Do you want to hear an unusual story after which you may become a better person? So here it goes.



On August 9, time stopped for Ania. However, for Rafał, her husband, hands of clock continue going forward.
Ania taught us to share her best quality - richness of heart. However, the heart is not enough anymore, that's why we need your support.
The magic of the Internet allowed them to meet five years ago. Rafał has problems with mobility and vision, although he doesn't let it define him. Throughout his life, he has proved that he is a brave, responsible and a caring man.
Rafał didn’t waste his time; he proposed a month and a half after their first date. It was the most important ‘YES’ for both of them. Despite so many difficulties, they decided that they wanted to be together forever.
Ania's death came far too early. It didn't ask, it didn't warn, it just took her and then left. It has also left regret, suffering and emptiness, however it failed to take back memories and hope.
The hope for a better life acted as fuel that gave them strength to be together and to go abroad. The beginnings were very difficult. They had no money to live on, but thanks to the kindness of people they regained their confidence and began to learn to love the world. They felt that despite difficulties, they could finally be happy.
Ania would not be herself if she could not share her good energy. She took a job as a carer in a nursing home, where her commitment, big heart and need to help others were appreciated. She even got promoted.
Soon she was admitted to hospital for the first time. Then came the diagnosis: cancer. This word causes fear, terror it paralyses and takes away hope. Ania, however, believed that she was able to defeat cancer, because "cancer is just a crab."
She had beautiful long hair. Unfortunately, she had to say goodbye to it, believing that it was only for a moment. Anyway, it didn't matter because the most important thing was that the treatment started to bring positive results. She never lost faith in winning this unequal fight. Her attitude was admired not only by friends, but also by doctors, nurses and other patients, whom she cheered up with her positive attitude.
However, the cancer crept quietly and her health deteriorated suddenly. They decided to move their wedding date from July to April. They both longed for this wedding very much. However, no one had ever suspected that they would swear their lifetime love and exchange wedding rings in the hospital room.



In April, they officially became husband and wife and their wedding day was beautiful and special. The hospital room became full of colours. Parents, friends, hospital staff and the newly married couple were filled with unimaginable happiness. Even cancer hid for a moment and let them enjoy this special moment.
Ania always put other people’s needs first. She wasn't worried about herself, but about her newly married husband. Even when they had so little, it was enough for them to help others. Ania regularly sent donations to charity, which trains guide dogs. Ania loved nature and believed that all people are equal.
In June, Ania was transferred from the hospital to the hospice. This name didn’t scare her. She felt safe there, almost like at home. She was grateful for the care she received, for the cosy room and cakes given by strangers. They had a plan with Rafał. After the treatment, they wanted to become volunteers. Can you be more devoted and dedicated? There were no boundaries for Ania.


Ania came home and was happy. Finally, they could stay together in the asylum created over the last five years. Unfortunately, shortly after returning home, she felt worse again. This day turned out to be the beginning of the last journey. She was in the hospital again. This time she wasn’t strong enough. Her body stopped responding to treatment. She developed pneumonia and liver failure and her kidneys stopped working. Her heart beat three times faster than it should. Ania had an exceptionally beautiful heart that gave up last.
For us, Ania will always be a winner. Her body gave in, but a part of her still lives in everyone who was lucky enough to meet her. Ania loved her husband, parents, brother, friends and people she looked after but most of all she loved life.
Rafał is a DJ and producer of independent music. Unfortunately, life played a sad song for him. He never had it easy, and now he has been left without his beloved wife and a best friend who appreciated his music so much.


We believe that Rafał will be able to continue Ania's mission. We also hope that his life will take on a joyful rhythm and that, thanks to his sensitivity and uniqueness, he will be able to carry his positive message.
Ania's parents passed all the values on her ​​that we often forget in everyday life, and which she naturally handed out to everyone like sweets.
She united many hearts, which is why we want to financially support Rafał. The cost of funeral far exceeds his financial capabilities. We, his friends and acquaintances, also help where possible, but unfortunately this is still not enough.
So now you have listened to a story - the story about a miracle. We know that miracles happen. If you want to be a part of it and would like to help Rafał, we would be grateful with all our and Ania’s heart. Remember that the good always returns.



Ania had an unusual gift for changing hearts. It wasn't necessary to know her for a long time, one conversation was enough for Ania to capture a person with her warmth, sensitivity and openness to other people. She was extremely cheerful and optimistic, and her approach to fighting the disease was inspirational and admirable for everyone. You rarely meet someone whose character is so gentle and yet so strong. That is why we didn’t doubt for a moment that Ania would come out victoriously. We are convinced that if this fight depended on strength of spirit, optimism, goodness of heart, faith and hope - Ania would still be among us. However, she left not only sorrow and emptiness, but above all faith in human goodness and selfless help. Her illness and death united us - strangers abroad. It showed us that although we are far away from our homeland, often far from our families - we still have friends. People who are not indifferent to the fate of other people and will offer a helping hand without hesitation.

 -----------

Information about the last farewell will appear on the following page:

https://icos.org.uk/2019/08/09/we-are-sorry-to-be-the-bearers-of-sad-news-but-our-dear-friend-anna-marzec-passed-away-today/

Donations 

  • Henryk Cisowski
    • £20 
    • 5 yrs

Fundraising team (3)

Arnold Cieslak
Organizer
Daniel Krzyszczak
Team member
Magdalena Klimek
Team member

Your easy, powerful, and trusted home for help

  • Easy

    Donate quickly and easily.

  • Powerful

    Send help right to the people and causes you care about.

  • Trusted

    Your donation is protected by the  GoFundMe Giving Guarantee.