Main fundraiser photo

Gdy śmierć zagląda w oczy- Help her see the world.

Donation protected
Misia miała tylko 5 miesięcy, kiedy wykryto u niej nowotwór. To miało być kolejne zdjęcie do rodzinnego albumu, pamiątka z niemowlęcego okresu, który przecież tak szybko mija... Niestety – na zdjęciu zrobionym aparatem z lampą błyskową zauważyliśmy dziwny odblask, który widzisz powyżej. Odblask okazał się złośliwym nowotworem oka...

Michalinka was only 5 months old when she was diagnosed with cancer. It was supposed to be another picture for the family album, a souvenir from an infant period which, after all, passes so quickly ... Unfortunately - in the picture taken with a camera with a flash we noticed a strange reflection that you can see above. The reflex proved to be a malignant tumor of the eye ...

Kiedy trzymam Michalinkę na rękach powtarzam jej, żeby się nie bała, że tata nie pozwoli, żeby rak wygrał. By ratować oczko i życie Misi, musimy jechać do USA, do doktora Abramsona z kliniki w Nowym Jorku. Leczenie jest skomplikowane, ale nowoczesne metody dają szansę na pokonanie nowotworu i uratowanie oka! Kiedy moja żona jest właśnie z Michalinką w szpitalu, ja w tym czasie robię wszystko, by ratować córeczkę. Dlatego tu jestem, opowiadam Ci naszą historię i z całego serca proszę Cię o pomoc.



Kiedy pierwszy raz trafiliśmy na onkologię, bałem się później tam wracać. Po Misi nie było jeszcze nic widać, ale były inne dzieci – blade, bez włosów, wycieńczone chorobą. To było dopiero przed naszą córeczką...
Pierwszy niepokoje pojawiły się, kiedy miała tylko 2 miesiące. Z żoną zauważyliśmy, że lekko ucieka jej prawe oczko. Niby nic takiego, a jednak… Pediatra powiedział nam, że u małych dzieci takie rzeczy się zdarzają i z czasem to minie. Nie mijało. Któregoś dnia żona zrobiła Misi zdjęcie. Rodzice robią ich przecież setki, kiedy dziecko jest małe. To właśnie to zdjęcie stało się przełomem. Flesz aparatu sprawił, że poznaliśmy naszego wroga. Złapaliśmy go na gorącym uczynku…

Lekarz od razu skierował nas na okulistykę do Białegostoku. Jechaliśmy przerażeni, bo zdążyliśmy już przeczesać cały internet i nie raz trafiliśmy na hasło “nowotwór oka”, czy “siatkówczak”. W szpitalu zrobiono USG. Lekarka, która robiła badanie nic nie mówiła, nie patrzyła nam w oczy. Byliśmy my, przerażenie i głucha cisza. Potem badanie powtórzyło jeszcze kilku różnych lekarzy. Nikt nie mógł uwierzyć…

1 kwietnia poznaliśmy właściwą diagnozę. I niestety nie był to ponury, primaaprilisowy żart. W oczku Michalinki wykryto złośliwy nowotwór – guz wewnątrzgałkowy prawego oka typu C. To był najgorszy dzień w moim życiu. Kiedy wychodziliśmy ze szpitala jedno z nas trzymało Misię, drugie – natychmiastowe skierowanie na onkologię do Krakowa. Mieliśmy tylko chwilę na spakowanie rzeczy. Z Białegostoku do Krakowa jechaliśmy cały dzień. Nawet nie myślałem o tym, że jestem zmęczony. Zupełnie się to nie liczyło.



Badanie dna oka w Krakowie potwierdziło najgorsze. Misia nie widzi już na prawe oczko. Przed nami badania, które potwierdzą, czy nie ma już przerzutów do lewego. Od lekarzy w Polsce słyszymy, że istnieje duże ryzyko, że oczka nie uda się uratować. Nie pozwolę na to. Zacząłem szukać innego rozwiązania i znalazłem – leczenie w Stanach. Dr Abramson od wielu lat robi rzeczy niemożliwe i ratuje nawet najbardziej zaawansowane przypadki. Poznałem historie chłopców, którzy przeszli leczenie w jego klinice. To Antoś i Filip. Obaj żyją i widzą! Misia też została zakwalifikowana do leczenia w Nowym Jorku, ale by mogło się odbyć, trzeba za nie zapłacić. 



Chcę, żeby kiedyś córeczka zapytała mnie: “Komu mam podziękować za to, że widzę?”, zamiast: “Dlaczego nie widzę?”. Kiedy dostałem kosztorys, załamałem się, ale dziś wiem, że tu nie ma miejsca na złamania. Trzeba walczyć, bo to walka o wszystko. Nie mamy zbyt wiele czasu, bo jeżeli rak da przerzuty, będzie za późno. 



Obiecałem Misi, że nie dam rakowi wygrać i odebrać jej wzroku. Myślę o tym za każdym razem, kiedy patrzę w dwa małe oczka skierowane w moją stronę. Proszę Cię, pomóż mi dotrzymać tej obietnicy...

Michalinka was only 5 months old when she was diagnosed with cancer. It was supposed to be another picture for the family album, a souvenir from an infant period which, after all, passes so quickly ... Unfortunately - in the picture taken with a camera with a flash we noticed a strange reflection that you can see above. The reflex proved to be a malignant tumor of the eye ...

When I keep Michalinka on my hands, I repeat it to her, I tell her she will be ok and dad will not let cancer win. To save the eye and life of Michalinka, we have to go to the USA, to Dr. Abramson from a clinic in New York. The treatment is complicated, but modern methods give a chance to overcome cancer and save the eye! When my wife is with Michalinka in the hospital, I am doing everything to save my daughter at the time. That's why I am here, I tell you our story and I am asking you for help with all my heart.

When we first came to oncology, I was afraid to go back there later. There was nothing to see after Michalinka, but there were other children - pale, without hair, exhausted by the disease. It was only before our daughter ...

The first anxieties appeared when she was only two months old. My wife and I noticed that her right eye is running lightly. Nothing like that, and yet ... The pediatrician told us that in small children such things happen and over time it will pass. It did not pass. One day my wife took a photo of Misi. Parents, after all, make them hundreds when the child is small. It was this picture that became a breakthrough. The flash of the camera made us know our enemy. We caught him in the act ...

The doctor immediately directed us to ophthalmology to Bialystok. We drove terrified because we had already combed the whole Internet and more than once we came across the slogan "tumor of the eye" or "siatkówczak". The hospital has an ultrasound scan. The doctor who did the research did not say anything, did not look into our eyes. We were terrified and deaf in silence. Then the test was repeated by several different doctors. Nobody could believe ...

On April 1, we got to know the right diagnosis. And, unfortunately, it was not a gloomy, April Fool's joke. In Michalinka's eye, a malignant tumor was detected - an intraocular tumor of the right eye of type C. It was the worst day of my life. When we left the hospital one of us was holding Michalinke, the second - immediate referral to oncology to Krakow. We only had a moment to pack things. We drove all day from Bialystok to Krakow. I did not even think about being tired. It did not count.

The fundus examination in Krakow confirmed the worst. Michalinka can no longer see the right eye. We have tests to confirm that there is no left-side metastasis. We hear from doctors in Poland that there is a high risk that the eyes will not be saved. I will not allow it. I started looking for a different solution and found - treatment in the States. Dr. Abramson has been doing impossible things for many years and saves even the most advanced cases. I got to know the stories of boys who had undergone treatment at his clinic. They both live and see! Michalinka was also qualified for treatment in New York, but to be able to pay, you have to pay for it.

I want my daughter to ask me one day, "Who do I thank because I see?" Instead of "Why do not I see?". When I got a quote, I broke down, but today I know that there is no place to break. You have to fight because it's a fight for everything. We do not have much time, because if cancer gives metastasis, it will be too late.

I promised Michalinka that I would not let cancer win and take her eyes off. I think about it every time I look at two small eyes pointing towards me. Please, help me keep this promise.

Organizer

Jacek Boczarski
Organizer
Chicago, IL

Your easy, powerful, and trusted home for help

  • Easy

    Donate quickly and easily.

  • Powerful

    Send help right to the people and causes you care about.

  • Trusted

    Your donation is protected by the  GoFundMe Giving Guarantee.